Jak to było z moim wędkarstwem od początku
Początek mojej wędkarskiej nieuleczalnej choroby.
Więc zacznę od początku. Mam 28 lat. Wędkuję pewnie około 14 lat. Pierwsze moje wędkowania były z ojcem, gdzie oczywiście dostało się kijek bambusowy z jakimś spławikiem i chodziło o to żeby ojcu jak największa ilość ryb wypłoszyć :-). To było jak miałem pewno jakieś 6-10 lat
Potem długo długo nic. Pamiętam przygodę własną samodzielną zaczynałem w wieku 14 lat. Było to lato wczasy nad jeziorem Kałębie w województwie Kujawsko-Pomorskim. Piękna okolica.
Pierwsze leszcze płocie na spławik. Potem z biegiem czasu pierwsze samodzielne nocne wyprawy nad Wisłę z gruntówka, na sandacza i miętusa. Ale jakoś to nie było to. Ciągłe siedzenie i nic innego. Choć do teraz lubię wybrać się na jakiś staw hodowlany "specjalne łowiska" tak to się mówi na tą komercyjną machinę i posiedzieć z gruntówka czekając na taaaakiiiegggooo karpia, a no bo takie tu pływają jak zawsze powiadają właściciele :-) Karpie tak karpie to ja łowię w Austrii na muchę i nawet przy takim 1 kg jest zabawa przednia:-)
Sprzęt wędkarski, którego używam opiszę dużo później.
Ale wracając do mojej wędkarskiej ewolucji. Po gruncie i spławiku był czas na spinning z którym zostałem na bardzo ale to bardzo długo. Jako smyk pamiętam każdego szczupaka złowionego musiałem z nim jechać 4 km rowerem do taty żeby mi go odhaczył bo się bałem:) i po zabiegu powrót nad jezioro bywało, że tak i 10 razy w ciągu dnia :) Szkoda że te szczupaki nie przeżywały podróży ale jako dziecko nie rozumiałem a nawet nie znałem C&R do czego wszystkich was gorąco zachęcam. Chcecie zjeść rybkę to do smażalni albo do supermarketu i kupcie. Poławiane przez was sztuki niech wrócą w najlepszej kondycji do wody:-)
Jutro wypad na ryby to pewnie jakieś video zamieszczę
OdpowiedzUsuń